Oglądałam całkiem niedawno 'Halt And Catch Fire'. W ogóle nie moje klimaty (budowanie komputerów, tworzenie sieci i inne takie), jednak serial obejrzałam bo Lee Peace. Rozumiem. Z resztą, serial jest przegenialny, polecam. Dlatego szukałam inspiracji, by chwycić za 'Mr Robot'. Bo przecież to serial o hakerach! To już w ogóle nie dla mnie... Nic bardziej mylnego. Kiedy już serial miał 6 odcinków, postanowił się przełamać za sprawą bardzo dobrych opinii. I wiecie co? Obejrzałam chyba najlepszy serial tego roku! 

Serial ma niesamowitą koncepcję, którą od razu mnie kupił. Główny bohater, Elliot, ma poważne problemy ze sobą. Jest całkowicie aspołeczny, ma problemy z narkotykami i w ogóle dziwak z niego. Rozmawia sam ze sobą (a dokładniej z nami-widzami, którzy jesteśmy w tym serial jakby częścią jaźni bohatera. Przez cały czas się do nas zwraca), opowiada sobie (nam) o swoim życiu. Przez to, możemy się trochę kierować tym, co Elliot mówi i robi. Jesteśmy w historii jakby od strony samego bohatera, a nie jako wszystko wiedzący widz. Psychologicznie, chyba nigdy nie widziałam tak rozbudowanego bohatera. Na prawdę fantastyczna kreacja. Remi Malek zrobił coś na prawdę niesamowitego, dzięki czemu, są momenty, w których mamy taki plot twist, że nie wiemy co ze sobą zrobić. Później zaczynamy analizować, kombinować i okazuje się, że wszystkiego można było domyślić się od samego początku. Ujęcia też są idealnie dobrane. Sporo jest takich, gdzie bohaterowie są u dołu ekranu, dzięki czemu czujemy się trochę klaustrofobicznie, zupełnie jak bohater.

Serial bardzo realistycznie pokazał hakerstwo. Wszystko było konsultowane z prawdziwymi hakerami. Sam pomysł, by wymazać dane, spowodować upadek banków i różnych instytucji, jest dość ciekawy. W końcu kto z nas, nie chciałby pozbyć się długów bez płacenia? Serial zwraca też uwagę na to, jak bardzo w dzisiejszym świecie jesteśmy infiltrowani. Sami, przez całe to dzisiejsze skomputeryzowanie, jesteśmy bardzo narażeni na ataki. Naprawdę daje do myślenia. 

Bohaterowie są na prawdę przemyślani. Każdy jest unikatowy. Miłym zaskoczeniem dla mnie, był Christian Slater. Kiedy chwytałam za serial, nie wiedziałam, że tam gra. Ale zawsze miło popatrzeć na swojego idola z dzieciństwa. Jak dla mnie, genialna była Stephanie Corneliussen (zwłaszcza jej rozmowa z Elliotem w finałowym odcinku!) oraz Martin Wallström. Jako małżeństwo Wellick, na prawdę byli świetni. Za to niemiłosiernie denerwowała mnie postać Angeli. W sumie na koniec już nie wiedziałam, po której jest stronie konfliktu.

Moim zdaniem, stanowczo jest to serial godzien uwagi. Świetnie poprowadzony, zaskakujący, pełen akcji, na wysokim poziomie psychologicznym. I będzie miał 2 sezon. Nic tylko oglądać!

Sharllot