Już od dawna czekałam na ten film. Oglądając zwiastuny oraz filmy z premiery na festiwalu BFI w Londynie, tylko odliczałam dni aż trafi do kin. Niestety, wyświetlany był tylko w Wielkiej Brytanii, a po pół roku, trafił do amerykańskiej publiczności. Na razie w Polsce nie ma zapowiedzianej premiery.

Jest to film biograficzny wyreżyserowany przez Jamesa Kenta, opowiadający historię angielskiej pisarki- Very Brittain, podczas I wojny światowej. Młoda Brittain zrezygnowała ze studiowania w wymarzonej uczelni, w Oxfordzie na rzecz pomagania rannym żołnierzom i zgłosiła się jako wolontariuszka do roli pielęgniarki.
Autorka książek i inspirowana postać filmu odeszła w roku 1970, w wieku 76 lat. Jej całe życie skupione było na pracy na rzecz pokoju i równouprawnienia kobiet.

W filmie występują młode gwiazdy kina. Alicia Vikander jako Vera Brittain, Kit Harington, jako Roland, narzeczony Very, Taron Egerton wciela się w brata Very, Edwarda oraz Colin Morgan, grający Victora, przyjaciela i zakochanego w Verze chłopaka. 
  

Alicia Vikander wcielająca się w główną postać, zrobiła na mnie ogromne wrażenie. Poczynając od tego, że jest z pochodzenia szwedką, a jej brytyjski akcent w żadnym razie tego nie zdradza. Wydaje się, że aktorka gra w dosłownie każdej scenie filmu. Jej miłość do Rolanda jest niezwykle silna. Wiedząc, iż ukochany wraz z jej jedynym bratem wyruszają na front, sama zgłasza się jako wolontariuszka do pomocy poszkodowanym, bo jak tłumaczy "musi coś zrobić, nie może pochłonąć się w książkach, nie teraz". Myślę, że osoby w podobnym wieku (w tym ja) bardzo identyfikują się z postacią i stawiają przed sobą pytanie „co ja bym zrobiła na jej miejscu?”.
Kit Harington gra niezwykle odważnego i znającego swoje przywileje chłopaka, który rezygnuje z wszystkiego, aby brać udział w wojnie. Edward Brittain, młodszy brat Very, również czuje swoją powinność, aby wstąpić do wojska i wyruszyć na front. Colin Morgan, wzbudza jednocześnie współczucie i miłość. Chłopak szaleńczo zakochany w Verze zrobi dla niej wszystko, kiedy jednak dowiaduje się o miłości pomiędzy nią a Rolandem ustępuje mu miejsca. 


Nastawiłam się na to, iż film będzie smutny i trudny, w końcu to film wojenny. Nie spodziewałam się jednak, że aż tak głęboko dotknie mojego serca. Film ukazuje jak wiele potrafi zniszczyć wojna, jak bardzo odbiera młodość i to jak szybko trzeba wydorośleć.
 
Ostatnia scena spowodowała u mnie łzy w oczach. Film kończy się w tym samym miejscu gdzie się zaczął, jednocześnie kończąc się zupełnie inaczej. Po „przebyciu” wraz z Verą dwóch godzin owego Testamentu, naszła mnie niespodziewana ochota przeczytania jej książki pod tym samym tytułem. Do postaci Very mam ogromny szacunek i podziw. Długo po filmie zastanawiałam się jak udało jej się to wszystko przetrwać. W Internecie znalazłam fragment z jej książki, gdzie tłumaczy „Only ambition held me to life”, później sama zadałam sobie pytanie, czy ja też potrafiłabym się pozbierać po tym wszystkim. Niestety nie umiem na nie odpowiedzieć. 
Watson