Nowy sci-fi brytyjskiej Channel 4 i amerykańskiej stacji AMC zdobył serca widzów na całym świecie a już na pewno w Wielkiej Brytanii. To tam padła magiczna liczba 6 milionów widzów, oglądających pierwszy odcinek (jego recenzja tutaj). Channel 4 od 20 lat nie zanotował takiej oglądalności serialu, a każdy kolejny odcinek (według portalu channel4.com) przyciągał ok 4,8 miliona widzów. Serial inspirowany jest szwedzką produkcją z 2012 roku Äkta människor (Prawdziwi). Od razu chciałabym wspomnieć, iż nie oglądałam szwedzkiej wersji serialu, więc nie wiem ile jest w niej w Humans. Jest to ocena tylko i wyłącznie brytyjsko-amerykańskiej produkcji.


Każdej niedzieli o godzinie 22:00 czasu polskiego zasiadałam przed livestreamem aby obejrzeć dramę. Nowy odcinek odkrywał kolejne karty i przynosił coraz więcej emocji. Coraz dogłębniej poznawaliśmy postacie. Z odcinka na odcinek, wszystko stawało się coraz bardziej logiczne. Były również niespodziewane zwroty akcji, jak np. poznanie przeszłości Karen i tego kim jest naprawdę.


Wczoraj na Channel 4 został wyświetlony finałowy odcinek. Głównie skupiał się na rodzinie Hawkinsów, którzy za wszelką cenę chcą uratować roboty. Tym czasem w laboratorium Hobba trwają pracę nad wydobyciem ukrytego w robotach kodu. Kiedy syntetyki zamierzają się połączyć znów ukazuje się drzewo które jak to określił Leo jest "życiem". Po krótkiej chwili zauważają, że czegoś brakuje. Okazuje sie że Karen jest ostatnim elementem do tego aby odkryć tajemnicę. Jednak ona nie jest chętna do pomocy, tłumaczy, że David Elster popełnił ogromny błąd tworząc świadome syntetyki i jedynym rozwiązaniem jest je zniszczyć. Zauważa jednak, że jako syntetyk stworzony na wzór matki Leo bardzo mu na nim zależy i ostatecznie postanawia pomóc "swojej rodzinie". Tym samym udaje im się zdobyć kod do odblokowania świadomości robotów. Syntetyk Fred, który pokazał swoją waleczność w siódmym odcinku serialu, został zmodyfikowany przez Hobba i tym samym stał się jego własnością, która nie może go uśmiercić. Finał kończy się oddzieleniem od syntetycznej rodziny Freda, który poprzez zmodyfikowanie musiał pozostać sam oraz Niski, która postanawia rozpocząć życie sama. Leo, Max i Mia pozostawiają rodzinę Hawkinsów i zmierzają w swoją stronę.

W finałowej scenie widzimy syntha Niskę jadącą w pociągu a w ręku trzymającą pendrive z kodem zdolnym do odblokowania świadomości tysiąca robotów na całym świecie. Jednak czy go użyje? Pozostaje wiele pytań (na razie) bez odpowiedzi... Czy Pete zwiąże się ze świadomym syntetykiem Karen? Czy Fred zostanie uratowany przez swoją syntetyczną rodzinę? Gdzie podążyli Leo, Max i Mia? Wiadomo jest, iż drugi sezon będzie miał miejsce w następnym roku, do tego czasu nie pozostaje nam nic innego jak przeczytać przewidywania napisane przez stronę Radio Times i domysły jaką historię sprezentują nam tym razem Sam Vincent i Jonathan Brackley. 



Serial zasługuje na uwagę pod wieloma względami, m.in pod kątem wizualnym. Fabuła osadzona niby w przyszłości a jednak bardzo współcześnie. Obrzeża Londynu, wszystko wydaje się realne, nie odbiegające za bardzo od teraźniejszości. Gra aktorska również była na wysokim poziomie. Genialna Gemma Chan w roli Anity/Mii wzbudzała sympatię. Jako opiekunka Leo pokazywała swoją matczyną opiekę. Oglądając serial miało się wrażenie, że roboty istnieją na prawdę. Również genialnie w ich role wcielili się Will Tudor jako Odi, Emily Berrington jako Niska, Sope Dirisu jako Fred, nie wspominając już o synthu Maxie, w tej roli Ivanno Jeremiah, który został dla mnie jedną z najukochańszych postaci. Wspomniany wyżej Leo (Colin Morgan) genialnie odegrał rolę tajemniczego chłopaka, ukrywającego swoją przeszłość i to kim jest teraz. Mimo iż sezon pierwszy dobiegł końca to aktor Tom Goodman-Hill po wyświetlonym ostatnim odcinku serii napisał na twitterze "Just think of it as the eighth episode of sixteen..". I tym pozytywnym akcentem czekam z niecierpliwością na nową dawkę robotów.
Watson