Muszę przyznać, że pomimo moich dwudziestu kilku lat ,
uwielbiam filmy animowane. Potrafię oglądać je godzinami. Despicable Me to historia do której często
wracam. Film opowiada o złoczyńcy Gru, który planuje jeden z największych
skoków w historii, chce ukraść księżyc. Do tego jednak potrzebne jest mu
specjalny zmniejszacz. Zdobycie go dla doświadczonego złodzieja, nie jest takie
proste jak mogłoby się wydawać. Po kilku nieudanych próbach postanawia
zaangażować w skok trzy sierotki Margo, Edith i Agnes. W tym momencie zaczyna
się największa przygoda jego życia.
Despicable me jest bogatą animacją, pełną
wyrazistych kolorów, obfitującą w szczegóły i naszpikowana barwnymi postaciami.
Do moich ulubionych należą Minionki, pracownicy Gru. Ich wątkowy język,
oryginalny wygląd i czasami dziecinne zachowanie sprawia, że nie sposób ich nie
polubić. Zwłaszcza, że mogą posłużyć jako latarka. Mam wrażenie, że są idealnym
odbiciem biurowej klasy robotniczej, szczególnie w momencie kiedy próbują
skserować pośladki. Scena w której wybierają się do centrum handlowego za
każdym razem wywołuje u mnie uśmiech. Mam wrażenie, że przyćmiewają one
pozostałych bohaterów. Gdy już się oderwiemy od tych żółtych stworzonek, możemy
zwrócić uwagę na główne postacie. Zdecydowanie na moim pierwszym miejscu po
Minionkach jest Gru. Z upartego złoczyńcy zmienia się w kochającego ojca, ale
nie jest to przemiana na gorsze. Nie jest ojcem idealnym, ale się bardzo
stara. Widać, że pomimo początkowej niechęci, kocha dziewczynki, a nie jest to
łatwe zadanie. Próbuje realizować swoje marzenie i zaimponować swojej matce i
może to zrobić dzięki dzieciom i swoim wiernym Minionkom. Wspominając o
dziewczynkach, najbardziej sympatyczną jest Agnes. Jest pogodna, ufna, wesoła i
od razu wyczuwa dobro w Gru. Edith jest outsiderką, lubi umarlaki i błotne
ciasta. Najstarsza, Margo w ogóle nie przypadła mi go gustu, jest irytująca,
zrzędliwa, przemądrzała i uparta. W dodatku bardzo drażni jej wiecznie nie
zadowolona mina i pesymizm. To nie jest coś, co powinno znaleźć się w bajce dla
dzieci.
Jak ukraść księżyc to nie tylko ładny obrazek. Warto
zwrócić uwagę na muzykę, którą zajęli się Pharell Williams i Heitor Pereira.
Większość kojarzy piosenkę Happy z drugiej części filmu, przez co mam
wrażenie, że wspaniałe utwory z pierwszej nie są doceniane. Szczególnie w
pamięci zapisała mi się piosenka w której pierwszy raz widzimy Gru, Despicable
Me Pharella Williamsa oraz My Life Robina Thicke z napisów końcowych.
Oczywiście, jak w większości filmów dla dzieci, możemy zauważyć easter eggs
zrozumiałe tylko dla dorosłych. Głowa lalki, która pojawia się w łóżku
złoczyńcy od razu kojarzy się z jedną z najsłynniejszych scen w Ojcu Chrzestnym. Takie
ciekawostki tylko potwierdzają to, że Jak
ukraść księżyc to kawał
dobrego kina dla dzieci i dorosłych.
pokręcona
COMMENTS