Seryjny morderca, Paul Spector ma swój typ ofiary, doskonale manipuluje ludźmi, jest nie osiągalny. Czy inspektor Stelli Gibson w końcu uda się go złapać?

Jako, że w sobotę na stacji Cinemax 2 wychodzi drugi sezon świetnego kryminalnego serialu "The Fall", postanowiłam napisać coś na temat tej brytyjsko-irlandzkiej produkcji. Tych, którzy lubią dobry serial kryminalno-psychologiczny na pewno nie zawiedzie. Sezon drugi miałam okazję oglądać na irlandzkim kanale RTÉ One. Dzięki live streamowi mogłam być z serialem na bieżąco i co niedzielę o godz 22.30 przysiadałam do komputera, aby obejrzeć drame.

Szczerze mówiąc pierwszy sezon bardzo mnie wciągnął, fabuła była genialna, jak i również obsada z najwyższej półki (Jamie Dornan, Gillian Anderson, John Lynch). Gdy dowiedziałam się, że w nowych odcinkach miała pojawić się nowa postać - detektyw DS Tom Anderson, grana przez świetnego młodego aktora, Colina Morgana, jeszcze bardziej wyczekiwałam początku nowego sezonu. Druga seria rozpoczęła się odzyskaniem przytomności ofiary Spector'a, która jednak nie do końca pamięta jak wyglądał sprawca. Takie okoliczności pozwalają mu na swobodę i możliwość spotkania się z ofiarą w roli psychologa i zorientowaniu się jak toczy się śledztwo. W odcinku czwartym dołączył do obsady Colin Morgan. Mimo, że nie odgrywa dużej roli, nie zostaje pominięty i staje się kolejnym obiektem uczuć komisarz Gibson. Jako, że w pierwszym sezonie miało miejsce miłosne rozterki Stelli, tak i w tym nie mogło tego zabraknąć. Od samego początku widać"uczucie" bohaterki w stosunku do młodego detektywa Andersona, które przeradza się w pożądanie. Podoba mi się feminizm jaki pokazuje w serialu postać grana przez Gillian. To ona decyduje w każdym aspekcie jej życia, jeżeli czegoś chce musi to dostać i to mężczyzna jest słabej płci, nie kobieta.


Po przeczytaniu recenzji z The Guardian czy Daily Mail o ich rozczarowaniu finałem, nie do końca mogę się z nimi zgodzić. Bardzo chciałabym uniknąć spoilerów, dlatego powiem jedynie, że ostatni odcinek był na prawdę zadziwiający i trwał rekordowe 90 minut. Końcowa scena daje do myślenia. Kończy się tak, jak by miała mieć kontynuację (według reżysera, Allan'a Cubitt'a, trzeci sezon będzie miał miejsce, jednak na razie nic nie zostało 100% potwierdzone). Można wnioskować, że Stella popadła w fascynacje mordercą, przyznając się sama przed sobą, że powodem, dla którego przespała się z detektywem Andersonem było podobieństwo do Spectora. Jeżeli doczekamy się kolejnego sezonu, na co bardzo liczę, Stella z pewnością będzie musiała wytłumaczyć się przez to, co zrobiła w ostatniej scenie finałowego odcinka.


Podsumowując, Jamie Dornan, który wcielił się w mordercę Paul'a Spector'a doskonale odegrał swoją postać. Z jednej strony kochający ojciec, z drugiej psychodeliczny morderca. Momentami miałam wrażenie, że tak naprawdę nikogo nie gra. Byłam skłonna uwierzyć, że ktoś taki na prawdę istnieje. Fabuła serialu jest niezwykle wciągająca a zdjęcia doskonale oddają klimat panujący w serialu, krótko mówiąc, nie ma mowy o nudzie!

Watson